Wiadomości

  • 24 grudnia 2023

Jak Cygan chciał świętemu Piotrowi wędzoną szynkę zanieść. Beskidzkie opowieści

Na strychu znaleźliśmy książkę Roberta Danela wydaną w Bielsku-Białej w 1979 roku (a wydrukowaną w cieszyńskiej drukarni), która zawiera 126 różnych krótkich podań i opowieści ludowych z Beskidu Śląskiego pisanych "po naszymu". Dziś chcielibyśmy przytoczyć jedną z nich.

mountains 1670187 1280
fot. pixabay.com


Autor we wstępie do "Beskidzkich opowieści ludowych" pisze:

Ludzie, którzy szukają mocnych wrażeń, biorą dziś do ręki Agathe Cristie czy Connan Doyle'a, zasiadają wygodnie w fotelu, by zobaczyć kolejny seans telewizyjnego teatru sensacji, idą na dobry kryminał do kina. Jeszcze przed kilkudziesięcioma laty bywało jednak zupełnie inaczej; nie chodziło się wówczas do kina i nie było w domach seledynowych ekranów, a książki - drogie i trudno dostępne - służyły raczej do nauki, aniżeli do zabawy. Dreszczu emocji, niesamowitości, grozy, posmaku fantazji i marzeń dostarczało prawie wyłącznie - opowiadanie

Jak Cygan chciał świętemu Piotrowi wędzoną szynkę zanieść

Wiecie, ludeczkowie, jako to kiejś Cyganie chodzili po dziedzinie? No tóż też tam do jednej babki przyszedł Cygan. A pyta się:
— Cóż wy tu, babko, sami bywacie?
- No sama.
- Ale tóż ja bym se tu chciał leżeć u was.
Ale tóż możesz, tu oto na piecu se legniesz i możesz się do rana przespać.

Ale tóż Cygan tak se tam chciał poobzierać - jesi by się tam mu co nie wydarzyło. Wszedł se do sieni, wonia: piernika, tu kajś kity woniają na górze, chyba już są uwędzone.

No i nic. Powiada se:
- Wiecie co, babko, ja u was nie będę leżał. Bo mi jeszcze trzeba iść tam, do jednego.
- No tóż dobrze, Cygan, idź.
A Cygan pomalutku po schodach na górę se wyszedł, miech se odewrzył, a jedną kitę za drugą do tego miecha. Jak to już miał gotowe, tak se chynął na plecy, podskoczył... A tu się pował załomił, a ten bech! do izby. A baba takie oczy!
Powiada:
- Pochwalony Jeżyszi Kryste! Którędy się też to, babeczko, do was chodzi? - - Dźwierzami, a skąd-eś, Cyganie spadł?
- Ale, babeczko, na dyć ja se myślał, że do nieba idę, bo po jakiejś drabinie i naraz-em dołu zleciał. I tu-m się u was na nalepie znaszedł.

No i babka se powiada:
- A cóż też tam w tym miechu macie?
Cygan powiada:
— Ale dyć tak mam tych grzechów i chciałem se nabrać coś do miecha, zanieść Piotrowi. Ale drabina się złamała, spadłem. Tóż z Bogiem, babeczko, już idę.

Baba na drugi dzień rano idzie, dziwa się, jej! na dyć ja tu mięsa nie mam!

Reklama

Komentarze

Zgodnie z Rozporządzeniem Ogólnym o Ochronie Danych Osobowych (RODO) na portalu cieszyn.news zaktualizowana została Polityka Prywatności. Zachęcamy do zapoznania się z dokumentem.